„Inteligencja to zdolność adaptacji do zmian.” – Star Realms
Planszówki potrafią zabrać sporo miejsca! Dla początkującego hobbysty nie jest to szczególnie uciążliwe, ale zapytajcie o zdanie jakiegokolwiek entuzjastę posiadającego 100+ tytułów i dość małe mieszkanie. Albo jeszcze lepiej, zapytajcie jego partnerkę, czy to nie jest odczuwalny czynnik tego hobby. ;) Problem przechowywania gier jest dodatkowo wzmacniany przez brak standaryzacji pudełek i fakt, że wydawcy często serwują nam opakowanie zawierające w 50% powietrze. Z takimi praktykami skutecznie walczy Star Realms– szybka karcianka wydana w polskiej wersji przez wydawnictwo Games Factory. Jest to wręcz idealny przykład, jak wydać produkt w kompaktowej formie- w małym pudełeczku próżno szukać wolnego miejsca. Wielki błąd popełni jednak każdy, kto starał się będzie ocenić tę pozycję jedynie po rozmiarze. Co więc skrywa w sobie Star Realms? Zapraszam do lektury…
Zasady w pigułce
Każdy z graczy zaczyna grę z 50 punktami Autorytetu. Osoba, której uda się zredukować punkty przeciwnika do zera, wygrywa grę. Rozgrywka składa się z szeregu naprzemiennych tur, zaś pojedyncza tura to trzy podstawowe czynności: zagranie dowolnej ilości kart z ręki, odrzucenie niewykorzystanych kart i dobranie nowej „ręki”. Zagrywane karty mogą dać nam 3 podstawowe typy korzyści:
- Handel– ten złoty znacznik to waluta pozwalająca na kupowanie nowych kart z tzw. Linii Handlu (czyli pięciu odkrytych kart z talii) lub zakup nieco mocniejszej wersji kart początkowych- Odkrywcy.
- Atak– karty posiadające czerwony celownik umożliwiają zaatakowanie przeciwnika.
- Autorytet– zielony znacznik na kartach pozwala zwiększyć naszą pulę autorytetu, dzięki czemu trudniej nas będzie pokonać.
Początkowe karty dostępne w taliach graczy są dość proste i zapewniają jeden punkt handlu lub ataku. Jednakże w miarę pozyskiwania nowych kart nasza talia rozbudowuje się o nowe, potężne jednostki i bazy. Oprócz wielopunktowego ataku będzie więc można np. zmusić przeciwnika do odrzucenia karty przed następną turą. Większość dokupionych kart ma także możliwość wykorzystania tzw. Zdolności Sojuszu. Ta dodatkowa akcja odblokowywana jest w momencie, gdy gracz posiada zagraną dowolną inną kartę danej frakcji. Jeśli już o frakcjach mowa, to w grze dostępne są cztery: Federacja Handlowa, Gwiezdne Imperium, Bloby i Kult Maszyn. Każda z nich daje graczowi specyficzne zdolności (dla przykładu Federacja umożliwia bardzo efektywne odzyskiwanie autorytetu). Odkrycie pełni ich możliwości pozostawiam jednak Wam, Drodzy Czytelnicy. Finalnie, niektóre karty umożliwiają także ich złomowanie, czyli permanentne usunięcie z gry. Akcja ta daje dość silny bonus, choć płacimy za to odczuwalną cenę.
Wspomniałem już o bazach, jednak temat ten należy przybliżyć nieco szerzej. Po zagraniu wszystkie karty jednostek są usuwane na nasz prywatny stos kart odrzuconych. Jednakże wspomniane bazy pozostają w grze, dając określoną na karcie premię w każdej naszej turze. Aby usunąć wrogą bazę, gracz musi wykonać odpowiednio silny atak na samą strukturę. Szczególnym przypadkiem są natomiast bazy będące posterunkami (charakteryzuje je czarne tło tarczy). Muszą one zostać zniszczone w pierwszej kolejności, aby można było wykonać jakikolwiek bezpośredni atak na punkty współgracza.
Pierwsza randka
Star Realms to małe tekturowe pudełeczko mieszczące się w dłoni i szczelnie wypełnione zawartością. Zapomnijcie o wielkich pudłach z wypraskami, plastikowymi znacznikami, meeplami i masą niezagospodarowanego miejsca. Tutaj mamy do czynienia z rasową karcianką bez zbędnych bajerów, które mogłyby podrożyć produkt. W opakowaniu znajdziemy 128 kart i dwie broszurki będące zbiorami zasad. Kartami zajmiemy się za chwilę, najpierw jednak rzućmy okiem na owe instrukcje. Pierwsza z nich związana jest z podstawowym, dwuosobowym trybem rozgrywki. Jest to zaledwie dwustronna kartka dobrej jakości papieru, której lektura w zupełności wystarcza jednak do opanowania zasad i rozpoczęcia gry. Druga instrukcja zawiera opcjonalne zasady, dzięki którym możliwa jest rozgrywka w większym gronie. Do takiej partii potrzeba jednak więcej, niż jednego zestawu (co zostało wyraźnie zaznaczone na pudełku, jednak zabrakło takiej informacji w samej instrukcji). Na drugiej broszurce znajdziemy także szczegółowy opis wszystkich kart, co bardzo przyda się każdej osobie chcącej sprawdzić kompletność zestawu przed rozgrywką.
Karty są wykonane nieźle. Grubość, choć nie należy do wzorcowych, jest w moim odczuciu satysfakcjonująca. Oczywiście, w przypadku rozmiaru kart tego typu pozycji, jedynym słusznym wyborem jest format CCG i Star Realms nie jest tutaj wyjątkiem. Graficznie tytuł w moim odczuciu broni się bardzo dobrze. Natrafiłem na kilka chłodnych opinii o tym aspekcie gry, mnie natomiast grafiki Star Realms „kupiły” i wyjątkowo pozytywnie obcuje mi się z pozycją od strony wizualnej. Statki są różnorodne, fajnie oddają aspekt sci-fi, a nade wszystko zachowują pewną spójność, jeśli chodzi o różne frakcje występujące w grze. Sferę graficzną oceniam pozytywnie także od strony funkcjonalnej- opisy, a także ikony, są czytelne i jednoznaczne. Nie ma więc problemu z interpretacją. Jedynym nietrafionym aspektem wydaje się być decyzja o użyciu czarnych ramek kart. Kolejne rozgrywki zaczęły już odciskać widoczne piętno na niezabezpieczonych kartach. Być może ktoś będzie także rozczarowany brakiem kart pomocy. Jednakże już jedna partia wystarczy, aby jednoznacznie stwierdzić, że takie karty nie są w tym przypadku potrzebne. Osobną kategorią są natomiast karty punktów. Umożliwiają one oznaczenie wyniku przez każdego z graczy i choć nie jest to może najwygodniejsze rozwiązanie (więcej na ten temat znajdziecie w dalszej części materiału) to spełnia swoją rolę. Ze względy na samą specyfikę gry jak i czarne ramki, wysoce zalecam nabycie koszulek.
Nie mam żadnych poważnych zarzutów do lokalizacji tytułu. Wszystkie nazwy brzmią sensownie i nie napotkamy potworków językowych. Znalazłem jedną nieścisłość tłumaczenia (poprawnie przetłumaczona karta Baza Maszyn została omyłkowo w instrukcji wymieniona jako Planeta Maszyn), ale jest to raczej drobnostka. Wydawca zdecydował się na pozostawienie oryginalnych rewersów kart, aby ułatwić mieszanie polskiej wersji z oryginalnymi kartami (np. promocyjnymi).
Wrażenia „dzień po”
Jeśli tylko słyszeliście o Star Realms, to wraz z tą nazwą pojawiło się zapewne określenie deck-building. Tak, w omawianym tytule pierwsze skrzypce gra budowanie talii. „Wielka mi rzecz”, pomyślicie, wszak dużą część karcianek (w szczególności CCG/LCG) charakteryzuje składanie talii przed rozpoczęciem rozgrywki. Sęk w tym, że tutaj owo budowanie odbywa się już podczas samej rozgrywki! Każdy uczestnik posiada predefiniowaną talię składająca się z 10 kart i podczas partii rozwija ją według własnych potrzeb. Prekursorem tej mechaniki była gra Dominion, dość mocno została ona wykorzystana także w cyklu gier Ascension. Ta ostatnia pozycja nie została zresztą wymieniona przypadkowo- jej współautor, Robert Dougherty, uczestniczył także w tworzeniu Star Realms. W omawianej pozycji wprowadzono jednak kilka zmian względem pierwowzoru (bezpośrednia konfrontacja, bardziej czytelne synergie kart), które w moim mniemaniu są świetnym przykładem poprawnej ewolucji gry. Tytuł opiera się więc na znanej i cieszącej się uznaniem mechanice dodając jednocześnie coś „od siebie”.
Nabywając Star Realms dostajemy szybki, kilkunastominutowy tytuł przepełniony akcją i dynamiką. Zapomnijcie o downtime- zanim skończycie analizować dobrane karty, przeciwnik będzie już zapewne w połowie tury. Pozycję cechuje także elegancja. Zasady są zwięzłe i nie zawierają żadnych trudnych do zapamiętania wyjątków. Pomimo tego tytuł zawiera zaskakująco dużo głębi, jak na tak szybką pozycję. Jest to jedna z tych gier, które śmiało scharakteryzować możemy popularnym określeniem „easy to learn, hard to master”. Mamy do dyspozycji określoną paletę kart, które dość szybko uda nam się poznać. Jednak mnogość kombinacji ich układów, jakich możemy użyć przy budowaniu naszej talii, jest naprawdę duża. W dodatku karty pojawiają się w różnych momentach partii, co także rzutuje na rozgrywkę. O regrywalność można więc być spokojnym. Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że w Star Realms po prostu chce się grać. Osobiście już niejednokrotnie odczułem za jej pośrednictwem syndrom „kolejnej partii”. Nie są także rzadkością wypowiedzi graczy, iż partia w Star Realms miała być dla nich jedynie starterem przed cięższymi tytułami, jednak gra skradła cały wieczór!
Nie ma jednak róży bez kolców, choć wady w omawianej pozycji są, na szczęście, dość delikatne. Na początek system oznaczania punktów, który nie należy do zbyt wygodnych. Jak najbardziej rozumiem, że postawiono tu na prostotę i redukcję ceny tytułu, jednak osobiście po pierwszej rozgrywce karty punktacji porzuciłem i zainstalowałem na telefonie odpowiednią aplikację Czy jednak możliwa jest fizyczna alternatywa wobec systemu dostarczonego z grą? Jak najbardziej: obrotowe znaczniki, kości- to tylko dwa przykładowe rozwiązania. Także nietrwałość opakowania może okazać się problemem. Trzeba liczyć się z faktem, że zakup docelowego pudełka dla kart będzie jedynie kwestią czasu. Wcześniej wspomniane czarne ramki na kartach również zostaną naznaczone kolejnymi partiami, jeśli nie zdecydujemy się na koszulki.
Nie mogę przemilczeć kwestii tasowania. W grach opartych na mechanice deck-building jest ono zazwyczaj odczuwalne i SR nie jest tutaj wyjątkiem. Przyznam, że bardzo ostrożnie podchodzę do takich tytułów, gdyż ciągłe tasowanie bywa męczące. W efekcie stawiam raczej na granie w ich cyfrowe odpowiedniki, gdzie wspomniana kwestia wykonywana jest automatycznie. W przypadku Star Realms postanowiłem jednak spróbować i jestem… przyjemnie zaskoczony. Tasowanie, chociaż oczywiście odczuwalne, nie męczy przesadnie, zaś obcowanie z fizycznymi kartami i żywym współgraczem, to niemała nagroda za dyskomfort związany z ręczną „obsługą” gry. Oczywiście wersji cyfrowej nie porzucam, w dalszym ciągu z niej korzystam. Jednakże, gdy tylko mam pod ręką żywego, chętnego do gry przeciwnika, wyciągam fizyczną talię.
Star Realms jest grą karcianą, więc losowość jest oczywiście wpisana w tytuł. Nie odbieram jednak tego aspektu jako wady. Po pierwsze i najważniejsze: losowość nie definiuje rozgrywki. SR otwiera przed nami pewne możliwości podczas kolejnych tur i to nasza umiejętność adaptacji i sprawne wykorzystanie synergii są kluczem do osiągnięcia przewagi. Jeśli natomiast, co jakiś czas, zdarzy się nawet fatalne ustawienie kart lub popełnimy błąd, to przecież nie ma tragedii. Być może za chwilę uda nam się to skompensować, a w najgorszym wypadku za kilkanaście minut zaczniemy kolejną partię bogatsi o nowe doświadczenie. Nie jest to jednak gra, gdzie na początku obieramy ustaloną strategię, którą później konsekwentnie realizujemy. Należy o tym pamiętać zasiadając do partii.
Myślę, że czas rozgrywki nie jest żadną zagadką dla każdego, kto doszedł do tego miejsca w materiale, ale z recenzenckiego obowiązku muszę napisać- partia bez większych problemów mieści się w pudełkowych 15 minutach, chyba że w rozgrywce uczestniczy wyjątkowy „myśliciel”. Gra oczywiście świetnie działa na dwóch graczy. Nie testowałem jednak pozycji przy wykorzystaniu opcjonalnych zasad na większą ich liczbę, gdyż: a) tryby te nie są dostępne dla osoby posiadającej pojedynczą kopię gry b) w moim odczuciu jest to bardziej ciekawostka, niż pełnoprawny rodzaj rozgrywki (aczkolwiek fajnie, że dodano taką opcję).
Granie z dziećmi? Jak najbardziej! Pozycja z pewnością rozrusza szare komórki naszej latorośli, a czas rozgrywki nie pozwoli na nudę. Wymóg 12 lat widoczny na opakowaniu jest natomiast sensownym ograniczeniem. Oczywiście można spróbować rozgrywki już nawet z 10-latkiem. Musimy jednak mieć na uwadze, że gra jest dość wymagająca dla dziecka- mocno konfrontacyjny charakter może zrazić naszą pociechę, jeżeli nie będzie w stanie dotrzymać nam kroku. Finalne zależy nam przecież na wyrównanym pojedynku, a nie przysłowiowym „rozjechaniu” małolata.
Grę można podsumować bardzo krótko. Skondensowana i sprasowana do wielkości około 5x7x10 cm. miodność. Serio! To, jaką ilość frajdy i regrywalności udało się zmieścić w tak kompaktowej pozycji, jest niesamowite. Kupujesz pudełeczko za mniej więcej 40 zł., czytasz instrukcję i 10 minut później zaczynasz pojedynek. Mijają dwie godziny i wciąż grasz! Gdyby to była potrawa, to pewnie producent zostałby oskarżony o dodawanie jakiegoś składnika zwiększającego łaknienie. ;) Oczywiście nie jest to tytuł dla każdego. Jeżeli uwielbiamy w grach aspekt obmyślania długofalowych strategii i konsekwentne ich realizowanie to SR, lekko mówiąc, nie przewróci do góry nogami naszego świata. To samo, jeśli szukamy klimatycznej przygodówki. W klasie szybkich gier karcianych, czy też pozycji opartych o deck-building, jest to jednakże tytuł pretendujący do miana lidera.
I tym właśnie jest dla mnie Star Realms…
…szybkim, a przy tym angażującym i nietrywialnym deck-builderem, którego posiadać powinien każdy fan eleganckich karcianych pojedynków.
Dziękuję wydawnictwu Games Factory za przekazanie gry do recenzji.
Cytat użyty w tytule stworzył Stephen Hawking.