„Świat jest sumą tego, co przeminęło.” – Ewolucja
Czy zastanawialiście się kiedyś, skąd wzięły się cechy wszelkich, tak różnorodnych, gatunków zamieszkujących naszą planetę? Czemu wielu roślinożerców posiada rogi, drapieżniki mają bardzo wyczulony węch, a niektóre gatunki żab wydzielają silnie toksyczny jad? To tylko nieliczne z setek pytań, które przez wiele dziesiątek lat nurtowały ludzi pragnących zrozumieć otaczający ich świat. Czy obecny kształt organizmów na Ziemi pojawiał się już w finalnej, teraźniejszej formie, którą należy uznać za optymalną? Czy też wszelkie otaczające nas życie jest dziełem trwających tysiące lat procesów adaptacyjnych i wolno przebiegających mutacji każdego z gatunków? Przekształceń mających na celu jak największe dopasowanie życia do środowiska, w jakim się znajduje. Nieprzystosowane osobniki natomiast niechybnie zginą za sprawą naturalnej selekcji. W XIX wieku przyrodnik Charles Darwin przyjął tę drugą opcję tworząc teorię ewolucji, która w połączeniu z dzisiejszą wiedzą na temat genetyki i paleontologii dała początek gałęzi wiedzy zwanej współczesną syntezą ewolucyjną. Wymieniony proces przebiega w naturze samoistnie, jeśli jednak chcielibyście stanąć u jego steru i samodzielnie spróbować stworzyć najlepiej przystosowane do życia organizmy, to nadarza się ku temu świetna okazja! Na polski rynek „wkracza” właśnie gra Ewolucja od wydawnictwa Egmont. Rzućmy więc okiem, w co „wyewoluował” wspomniany tytuł. :)
Zasady w pigułce
Cel gry jest prosty- zdobycie jak największej liczby punktów, na które składają się: ilość zjedzonego pokarmu przez nasze gatunki podczas całej rozgrywki, suma wielkości populacji wszystkich gatunków, które dożyły końca gry, a także liczba kart cech widniejąca na wspomnianych gatunkach. Osiągnięcie tego celu już takie proste oczywiście nie jest. Gra przebiega w rundach, a na każdą z nich przypada 5 faz:
- Rozdanie kart – uczestnicy otrzymują 3 karty + tyle dodatkowych kart, ile gatunków obecnie posiada każdy z nich.
- Wybranie pożywienia – każdy z graczy odkłada jedną zakrytą kartę na planszę wodopoju. Wszystkie karty posiadają w prawym dolnym rogu cyfrę, która określa ilość pożywienia roślinnego (dodatnią lub ujemną). Jej znaczenie niebawem się wyjaśni.
- Zagrywanie kart – każda osoba w swojej turze zagrywa dowolną ilość kart na istniejące gatunki, które to karty staną się ich nowymi cechami (limit 3 kart na gatunek). Gracz może też odrzucić kartę(y), aby zwiększyć statystki (populacja lub wielkość) istniejącego gatunku lub też stworzyć zupełnie nowy.
- Dodanie pożywienia– odkrywane są karty rzucone w fazie drugiej i dokładana jest odpowiednia ilość pożywienia roślinnego do wodopoju.
- Karmienie– gracze na przemian wykonują jedną akcję karmienia. W przypadku roślinożercy karmimy gatunek przy pomocy żetonów z wodopoju (zazwyczaj bierze się wtedy jeden żeton, choć niektóre cechy mogą usprawnić ten proces). Gatunki z cechą drapieżcy żywią się natomiast mięsem, które zdobywają podczas polowań na inne gatunki. Drapieżnik może jednak zapolować jedynie w momencie, gdy jego rozmiar przerasta wielkość ofiary. Karmienie odbywa się tak długo, jak długo wszystkie gatunki nie wyżywią swoich populacji lub też nie ma możliwości dalszego żywienia.
Kolejne rundy nastają aż do momentu, gdy talia kart zostanie wyczerpana. Tasujemy wtedy wykorzystane już karty uzupełniając ewentualne niedobory i zaczyna się ostatnia runda. Ewolucja, oprócz wymienionych zasad, określa też kilka pomniejszych reguł. Zapewnia także pewne alternatywne tryby gry, które można wprowadzać opcjonalnie lub też są obowiązkowe przy konkretnych konfiguracjach graczy. Dokładne informacje na ten temat, jak również szczegółowy opis wszystkich cech dostępnych na kartach, odnaleźć można w instrukcji gry.
Pierwsza randka
Zarówno pudełko, jak i cały projekt graficzny gry jest bardzo estetyczny i spójny, i już za to produkt dostaje na wstępie plusa. Wnętrze opakowania skrywa dużą liczbę tekturowych znaczników jedzenia (twarde i dobrze wykonane), trochę drewna w postaci dwukolorowych, porządnych kosteczek, a także sześć, dość delikatnych, zasłonek. Te ostatnie zostały wprowadzone w zastępstwie woreczków znanych z oryginalnego wydania, więc część odbiorców odniosła się do tej zmiany sceptycznie (wszak woreczek robi lepsze wrażenie). Z pragmatycznego punktu widzenia zasłonki są jednak trafniejszym rozwiązaniem w przypadku polskiego wydania- umożliwiają wymianę znaczników jedzenia podczas gry na większy „nominał”, dzięki czemu trudniej o deficyt znaczników, a i końcowe podliczanie punktacji staje się łatwiejsze. W opakowaniu znajdziemy też estetyczną planszę wodopoju, drewnianego dinozaura dla oznaczania pierwszego gracza i dość dobrze opracowaną wypraskę, która jednak nie uwzględnia osób koszulkujących karty.
Ewolucja w dużej mierze oparta jest o karty, więc im także należałoby się przyjrzeć. Wspomniany komponent został wykonany w akceptowalnej, acz nie budzącej przesadnego entuzjazmu, grubości. Karty zawierają czytelne opisy, oznaczenia i przykuwające oko grafiki (w dość specyficznym, przejaskrawionym stylu, który przypomina mi nieco pop-art). Wprowadzono także dodatkowy podział kart na kilka grup kolorów, który ma w zamyśle umożliwić szybkie rozeznanie się w ich funkcji. Standardowy rozmiar CCG sprzyja możliwości użycia protektorów.
Instrukcja gry została napisana w sposób zwięzły i czytelny. Jej lektura całkowicie wystarcza, żeby rozegrać poprawnie pierwszą partię. Dodatkowym plusem książeczki reguł jest opis dozwolonych zależności występujących między kartami, aby gracz mógł sprawdzić poprawność stworzonego prze siebie „combo” (niestety tutaj wydawca nie ustrzegł się przed pewnymi nieścisłościami, np. w przypadku karty Inteligencja). Pozytywnie na rozeznanie w regułach wpływa także dostępność dwóch egzemplarzy karty pomocy, chociaż pewną niedogodnością może być fakt, że w rozgrywce 3+ nie każdy gracz otrzyma swój egzemplarz. Na osobną uwagę zasługują także planszetki symbolizujące gatunki. Zostały one wykonane z grubej tektury i zawierają wycięcia na kosteczki. Nie ma więc ryzyka, że konfiguracja parametrów rozwijanych organizmów poprzestawia się graczom. Są one ponadto dwustronne, co umożliwia zarówno poziomą, jak i pionową orientację, w zależności od preferencji- pomysłowe!
Wrażenia „dzień po”
Tym razem zacznę odrobinę nietypowo, gdyż od małej dozy historii. Zapewne niektórzy z Was pamiętają grę Ewolucja: Pochodzenie gatunków, która w 2013 roku zagościła na polskim rynku. Zbieżność nazw nie jest tutaj przypadkowa- wspomniany tytuł był w istocie prekursorem wydanej obecnie pozycji, z którą dzieli nie tylko nazwiska autorów, ale też część mechanik. W kolejnych latach Ewolucja, w swojej angielskiej odsłonie, przeszła istną rewolucję, zarówno pod względem graficznym, komponentów, jak i mechanizmów rządzących rozgrywką. W latach 2014-2016 planszówka doczekała się trzech kampanii na platformie Kickstarter, które nie tylko skutkowały coraz bardziej dopracowaną wersją gry, ale także wprowadziły dwa duże dodatki: Flight i Climate (ten ostatni to tak naprawdę samodzielna pozycja, choć „Klimat” dostępny był także jako rozszerzenie podstawowej wersji Ewolucji). Niestety próżno było szukać w tych latach rodzimej edycji dla nowej odsłony Ewolucji. Jak już oczywiście wiemy, stan ten uległ właśnie zmianie. Warto tutaj podkreślić, że wydawana przez Egmont wersja posiada modyfikacje i korekty wprowadzone w drugiej odsłonie odświeżonej edycji gry (szczegółowo opisane na stronie oryginalnego wydawcy), które w znakomitej większości pozytywnie wpływają na rozgrywkę.
No dobrze, zasady dobrze wyglądają w teorii, wydanie świetnie się prezentuje, mamy tez na „pokładzie” polskiej wersji wrzucone istotne poprawki. Czy jednak to wszystko zwyczajnie działa? Heh, aż sam jestem zaskoczony jak dobrze! Nie chodzi mi tutaj o samą mechanikę, która nie jest niczym odkrywczym. Ot, zarządzanie ręką, kierowanie rozwojem obiektów pod swoją kontrolą i kilka innych, pomniejszych mechanizmów- gra wydaje się wręcz skromna pod tym względem. Jednakże w pełni zasłużenie tytuł dzierży nazwę Ewolucja. To, jak dobrze mechanika gry symuluje faktyczne zjawiska związane z ewolucją jest fenomenalne. Przyjrzyjmy się szczegółom: w danym ekosystemie istnieje nadwyżka pożywienia, więc pojawiają się roślinożercy. Populacja roślinożerców szybko rośnie i jedzenia zaczyna brakować. Gatunki wykształcają więc coraz bardziej wyspecjalizowane cechy, żeby efektywniej pozyskiwać pokarm. Osobniki mniej dostosowane czeka głód i śmierć. Pojawia się także nowe zagrożenie, drapieżnik! Jego rozmiar przewyższa większość roślinożerców, więc nieskrępowanie żeruje on na bezbronnych ofiarach. Do czasu, aż ci ostatni nie wykształcają cech obronnych. Dla jednych są to rogi, które mogą znacznie pokiereszować łowcę i zniechęcają do ataku. Inni zwyczajnie „zwiewają” na drzewo. Drapieżniki zaczynają odczuwać głód, lecz i oni mogą ewoluować! Szala przewagi jednego gatunku nad innym wielokrotnie zmienia się podczas rozgrywki i tylko odpowiednia adaptacja zapewni przetrwanie i zwycięstwo. Grając w Ewolucję naprawdę czujemy, jak najróżniejsze cechy organizmów wpływają zarówno na nie, jak i sam ekosystem.
Oczywiście, w omawianej pozycji mamy do czynienia z dość sporym uproszczeniem, jednakże autorom udało się uchwycić istotę rzeczy! Być może ktoś z Was pomyślał teraz: „dobra, dobra, nie jesteś ekspertem w tej dziedzinie, żeby wygłaszać tak śmiałe stwierdzenia”. To prawda, nie jestem, ale też nie jestem osamotniony w mojej opinii. Stuart West, profesor specjalizujący się w ewolucji biologicznej na uniwersytecie Oxford, sprawdził swego czasu kilkanaście gier związanych z ewolucją. Opinie n.t. finałowej trójki zostały opisane na ramach prestiżowego magazyny naukowego The Nature. Szczegóły można znaleźć na łamach strony magazynu, ale już domyślacie się zapewne, jaka gra zwyciężyła. ;)
Skalowalność pozycji jest dość złożoną kwestią. Na tyle, że trybowi 2 graczy poświęcę cały kolejny akapit. Tutaj wspomnę jedynie, że nie warto kupować gry do rozgrywania pojedynków. W przypadku górnego limitu- 6 graczy- jest już znacznie lepiej, choć obowiązkowy tryb jednoczesnego zagrywania kart znacząco utrudnia analizę ruchów innych graczy. Jaka ilość jest więc optymalna? Osobiście najchętniej zasiadałem do Ewolucji w gronie 4- osobowym, choć także konfiguracja trzy- i pięcioosobowa jest dobrym składem dla tej pozycji. Dzięki sprytnie określonemu warunkowi końca gry, zależnemu od szybkości wyczerpania talii, czas rozgrywki nie jest zbytnio zwiększany wraz ze wzrostem uczestników i zazwyczaj mieści się w przedziale 45-75 minut. Nie jest to więc typowy filler, ale też partia nie ma tendencji do zbytniego przeciągania się (no chyba, że natrafimy na wyjątkowych „myślicieli”). Zarówno ciężkość, jak i czas rozgrywki przypomina mi nieco Pory Roku, czy Elizjum.
Pomimo że w grze nie znalazłem słabych elementów, które uznałbym za wysoce istotne, to jednak kilka rzeczy można w niej zaliczyć jako negatywne. Najbardziej odczuwalnym w mojej opinii jest tryb 2 graczy. Należy wtedy wyłączyć z gry 40 losowych kart i ograniczyć ilość cech, jakie mogą zostać dodane do gatunków. Pierwszy problem jest związany z samym odrzuceniem kart- jest ono zbyt podatne na czynnik losowy. W wyniku tego kroku możemy pozbyć się nieproporcjonalnej ilości jednej cechy względem innym, co może niekorzystnie wpłynąć na rozgrywkę. Większym problemem jest jednak sam przebieg partii. Występują w niej jedynie dwie strony, co implikuje określony i niezmienny cel negatywnej interakcji. Gracz, który zostanie znacząco osłabiony jako pierwszy, najpewniej już nie będzie w stanie odbudować w pełni swojego silnika, gdyż będzie bezlitośnie atakowany przez oponenta. Efektem małej ilości stron konfliktu i w konsekwencji pomniejszonej liczby gatunków jest także znaczna redukcja poczucia obcowania ze zjawiskiem ewolucji. Gra robi się bardziej „mechaniczna”, przez co traci jeden ze swoich największych atutów. Cytując moją żonę: „we dwójkę rozgrywka jest zwyczajnie nudna”.
Inną, negatywną w moim odczuciu, cechą jest modyfikacja działania karty Tkanka tłuszczowa w stosunku do pierwszej edycji „kickstarterowej” gry. Obecnie utrata gatunku z nadmienioną cechą nie wpływa na stratę zebranych na karcie znaczników jedzenia. Osobiście uważam jednak, że znaczniki powinny być tracone, zgodnie z pierwotnymi zasadami. Ba, warto byłoby pomyśleć, czy atak i wyeliminowanie takiego gatunku nie powinno wręcz skutkować przejęciem zebranych znaczników przez drapieżcę, wszak dodatkowy tłuszczyk chętnie zostanie przez niego „spałaszowany”. Jak już wspomniałem powyżej, większość korekt drugiej wersji dobrze wpłynęła na odbiór rozgrywki, jednak tutaj autorzy poszli za daleko i zbytnio ją uprościli ucinając jednocześnie nieco możliwości i dobre odwzorowanie tematyki.
Dość uciążliwe w grze jest stale powtarzające się przeliczanie i dokładanie znaczników pożywienia do źródła. Ten element jednak trudno byłoby wyeliminować bez znaczących zmian w mechanice. Być może niektórym osobom przeszkadzać będzie także mała różnorodność kart (17 różnych typów), dla mnie jednak wspomniana cecha w przypadku tej konkretnej gry przekłada się w prostej linii na jakość rozgrywki. Na koniec dość subtelna kwestia dinozaura będącego znacznikiem pierwszego gracza. Jest on w moim mniemaniu za duży i podatny na przewracanie (wiem, wiem, to już trochę czepialstwo).
Pora na mój stały punkt programu, czyli parę słów o możliwości grania z dziećmi. Nie będzie zapewne żadnym zaskoczeniem, gdy napiszę, że Ewolucja świetnie nadaje się do gry z naszymi pociechami. Nie tylko z powodu prostoty zasad. Posiada ona bardzo fajnie wkomponowany w grę walor edukacyjny, który nie został wtłoczony w pozycję „na siłę”. Świetnie tłumaczy dziecku, jak działa ewolucja pokazując jej mechanizm na praktycznym przykładzie i umożliwiając dziecku nie tylko teoretyczne zrozumienie, ale wręcz badanie zjawiska. Można pokusić się o stwierdzenie, że partia, to swego rodzaju eksperyment, który pozwala młodemu człowiekowi poznać następstwa rozwijania poszczególnych cech gatunków i wyciągania na tej podstawie wniosków (czytałem nawet, że gra była używana jako pomoc edukacyjna na zajęciach biologii). Jeśli tylko dziecko spełnia wymogi minimalnego wieku (na pudełku jest to 12 lat, ale śmiało można zagrać już z dziesięciolatkiem), powinno czerpać niemałą frajdę z rozgrywki. Co jednak w momencie, gdy pociecha jest młodsza, a chcielibyśmy pokazać jej ciekawe aspekty tej dziedziny biologii? Jest iskierka nadziei- być może Egmont w przyszłości wyda także dostosowaną do niższego wieku wersję gry: Evolution: The Beginning, w którą można zagrać już nawet z 7-8 latkiem.
Nie sugerujcie się jednak nieco bajkową grafiką na pudełku- Ewolucja, mimo że nadaje się do gry z dziećmi, z całą pewnością jest grą poważną, która zasługuje na poznanie także przez dorosłych graczy. Na pewno jej niezwykle silną stroną jest zgranie mechaniki z tematem. Nie wiadomo, czy jest to wciąż gra o tematyce ewolucji, czy też uproszczony model ewolucji zamknięty w formie gry. Tytuł posiada przyjemny próg wejścia, który docenią osoby często grające z mniej wprawionymi planszówkowiczami. Pozytywnie wypada także czas i ciężkość rozgrywki, tworzące w połączeniu tytuł wysoce uniwersalny (czas rozgrywki zbliżony do godziny jest przez wielu postrzegany jako optymalny). Jednym słowem gra stanowi pewną całość: spójną, dopracowaną tak pod względem graficznym, komponentów, jak i mechaniki planszówkę, w której wręcz wzorcowo oddano temat przewodni.
Oczywiście nie każdego Ewolucja do siebie przekona. Nie należy doszukiwać się w grze poziomu zaawansowania charakterystycznego dla ciężkich euro, ani też przygody rodem z Runebound. Jednakże w swojej „grupie wagowej” tytuł jest, w mojej opinii, jednym z niekwestionowanych liderów. Nie wyciągnę najpewniej Ewolucji przy każdej okazji (czasem chęć zagrania w wysoce angażujący, wielogodzinny tytuł jest zbyt przemożna). Jednakże w momencie, gdy czas będzie ograniczony, a mimo wszystko będę miał chęć zagrać w satysfakcjonującą i dość absorbującą grę- Ewolucja będzie w czołówce moich kandydatów.
I tym właśnie jest dla mnie Ewolucja…
…jedną z najlepiej oddających swoją tematykę gier, która zadowoli prawie każdą osobę poszukującą uniwersalnego i angażującego tytułu.
PS. Autorzy pracują już nad kolejnym projektem związanym z Ewolucją, który najprawdopodobniej wystartuje na Kickstarterze w przyszłym roku. Evolution: The Oceans, bo o nim mowa, będzie ściśle związany ze środowiskiem wodnym. Najprawdopodobniej nie będzie to jednak dodatek, a samodzielna gra.
Cytat użyty w tytule stworzył Novalis.